top of page

Dzisiaj rocznica beatyfikacji bł. ks. Jerzego Popiełuszki


6 czerwca 2010 roku beatyfikowano jednego z największych męczenników polskiego Kościoła. Dziś chcemy przypomnieć nie tyle ks. Jerzego, ale kogoś, kto bezpośrednio przyczynił się do tego, że „pierwsze seminarium otrzymał w domu” – a mianowicie – jego mamę.


„Kochana mamo księdza Jerzego, dziękujemy za syna, kapłana i męczennika” – powiedział abp Nycz do Marianny Popiełuszko podczas mszy beatyfikacyjnej, która odbyła się na Placu Piłsudskiego w Warszawie.


Zgromadzeni zareagowali aplauzem. Skromna staruszka o spracowanych rękach, na której twarzy malowała się ogromna powaga i wzruszenie, doczekała momentu, gdy jej syn został wyniesiony na ołtarze. Bo "kto to we łzach sieje, żąć będzie w radości". W wywiadzie: „Kamyki wspomnień o ks. Jerzym Popiełuszce”, którego Marianna Popiełuszko udzieliła na kilka lat przed śmiercią powiedziała:


"Tak patrzyłam, jak on był ofiarowany jeszcze w łonie matki Bogu na służbę. Tak patrzyłam i dlatego mogłam znieść tą mękę jego - że on był zamordowany. Bo kiedy chciałam być matką kapłana - Bóg wysłuchał. To i trzeba być męczennicą."


Kim jest ta, która wydała na świat i ukształtowała kapłana takiego formatu duchowego?


Podlasie to specyficzny region – jest tu sporo świątobliwych staruszek i dużo dewotek. Jedne wierzą w bardziej tradycyjny sposób, bo tak zostały nauczone, inne – obnoszą się z wiarą, ale w relacjach z ludźmi bywają zapalczywe i dwulicowe. Niemniej na dróżkach napotyka się mnóstwo pięknie przybranych kapliczek, a kościoły jeszcze nie świecą pustkami. I mimo, że sytuacja pogarsza się z roku na rok, jest tu jeszcze duch wiary – może dzięki tym różańcowym babuszkom, „cieniom mogilnym” i surowości wschodniego folkloru.


Kilka lat temu, jeszcze za życia śp. pani Marianny Popiełuszko, pojechaliśmy wspólnie ze znajomymi odwiedzić Okopy – wieś na Podlasiu, w której urodził się i wychował ks. Jerzy Popiełuszko.


Dotarliśmy do małej chatynki, typowej dla wsi lat 50-tych i 60-tych XX wieku, na przeciw której znajduje się kapliczka poświęcona ks. Jerzemu – jest tam krzyż, figurka Matki Bożej, zdjęcie księdza Jerzego, dewocjonalia, kwiaty itd.


Otworzył nam brat księdza Jerzego i wprowadził do skromnego pokoiku, w którym siedziała mama błogosławionego.


Są w życiu takie momenty, że mamy bardzo silne odczucia wobec nowopoznanych osób. W tym przypadku, gdy tylko ujrzeliśmy cichą staruszkę siedzącą w chusteczce przy piecu kaflowym, przeszyło nas poczucie, że obcujemy z osobą, którą otacza aura świętości. W matce polskiego męczennika było coś jakby z Matki Bożej Boleściwej, co zmuszało od razu do tego, aby w pierwszej kolejności z czcią ucałować ją w rękę.


Na twarzy było wyryte cierpienie i akceptacja tego cierpienia w imię Boże. „Ja jestem ból do samego nieba” – miała powiedzieć w jednym z wywiadów.


Matka świętego mówiła niewiele – ale gdy się już odezwała to wierszem, cytatem z Pisma Świętego bądź nabożnej pieśni, a jej riposta była zawsze tak celna, że wielu uczonym teologom czy hierarchom opadały szczęki, gdy z nią obcowali. Ta prosta kobieta o powalającej sile duchowej żyła prawidłami wiary i akceptowała cud.


Pani Marianna przyjmowała u siebie dziennikarzy i pielgrzymów, którzy przyjechali zobaczyć miejsce, w którym urodził się ks. Jerzy - począwszy od lat 80-tych. Wszystkich zadziwiał hart ducha i prostota wiary tej mądrej kobiety.


Po śmierci księdza Jerzego przekazała Kościołowi całą dokumentację po synu oraz pamiątki na poczet tworzącego się wówczas Muzeum Księdza Jerzego Popiełuszki w podziemiach kościoła na Żoliborzu.


Kult księdza Jerzego do dziś dnia jest bardzo silny - jego grób odwiedziło już w sumie kilkaset tysięcy turystów. Istotną cechą charakteru ks. Jerzego, jeszcze za życia, było to, że był bardzo uczynny i pomocny. Taki pozostał również po śmierci - ci, którzy proszą o jego wstawiennictwo odczuwają bardzo często działanie pomocnej ręki kapłana.


Podobne odczucia miała pani Marianna, matka świętego, która również modliła się o wstawiennictwo syna.


Poniżej jeden z fragmentów wiersza, który często cytowała:


Siadł w szczerym polu Chrystus Pan,

A przy nim orszak bosy:

Dziateczki, co na zżęty łan

Szły z miasta zbierać kłosy.

Cisną się usta do nóg Mu

Drobniuchnej tej czeladzi,

A Chrystus spuścił jasną dłoń,

I główki dziatwy gładzi.

— Rośnijcie — rzecze — ojcom swym

I matkom na pociechę…

I jako słońce chaty swej,

Wyzłoćcie niską strzechę! —

A co pogładzi jasny włos,

To gwiazdy mu dokoła

Sypią się, nakształt złotych ros,

Na pochylone czoła.

Lecz wpośród dzieci była tam

Sierotka jedna mała,

I słysząc to, co Chrystus rzekł,

W te słowa się ozwała:

— A ja nie będę, Panie, rość,

Bo na co to i komu?

Ojca, ni matki nie mam już,

A także nie mam domu. —

Lecz Chrystus rzekł: — Zaprawdę wam

Powiadam, moje dziatki:

Nie jest sierotą żadne z was,

Choć nie ma ojca, matki.

Bo ojcem mu jest niebios Pan,

A matką ziemia miła,

Co go zbożami swoich pól,

Jak mlekiem wykarmiła.

A domem mu jest cały świat

Bez granic i bez końca,

Gdzie tylko sięgnie jego myśl,

Jak złota strzała słońca (…)

(Maria Konopnicka - "Chrystus i dzieci")

bottom of page