top of page

„Nic to, Baśka…” Wielki „Mały Rycerz” – czyli kilka słów o prawdziwym Panie Michale


„Panie pułkowniku Wołodyjowski! (...) Dla Boga, panie Wołodyjowski! Larum grają! wojna! nieprzyjaciel w granicach! A ty się nie zrywasz? szabli nie chwytasz? na koń nie siadasz? Co się stało z tobą, żołnierzu? Zaliś swej dawnej przepomniał cnoty, że nas samych w żalu jeno i trwodze zostawiasz? Kościoły, o Panie, zmienią na meczety i koran śpiewać będą tam, gdzieśmy dotychczas Ewangelię śpiewali (…)”

(„Pan Wołodyjowski”, H. Sienkiewicz)

Historia śmierci i pogrzebu sienkiewiczowskiego „Pana Wołodyjowskiego” do tej pory chwyta za serce. Mowa pogrzebowa Księdza Kamińskiego i "spazmatyczny krzyk" Baśki, żony Pana Michała, przeszły do historii literatury, a potem kina. Kim był historyczny Pan Michał, i czy istniał na prawdę?


Jak się okazuje Pan Michał to postać z krwi i kości. Henryk Sienkiewicz tworząc „Trylogię” posiłkował się w dużej mierze „Pamiętnikami” Paska. Jednak wielu badaczy podejrzewało, że tworząc postać „Pana Michała” pisarz wzorował się na … sobie.


Dziś wiemy, że dzielny „Mały Rycerz” z „Trylogii” istniał naprawdę, ale nic nie wiadomo na przykład o tym, czy faktycznie był „nikczemnego wzrostu”. Tę cechę bohater powieści „ku pokrzepieniu serc” „odziedziczył” prawdopodobnie po samym pisarzu.


Prototypem sienkiewiczowskiego Pana Wołodyjowskiego był niejaki Jerzy Wołodyjowski herbu Korczak (ur. w Makowie na Podolu, w 1620), który, faktycznie, zmarł w Kamieńcu Podolskim – niemniej jego śmierć i pogrzeb wyglądały nieco inaczej niż w literaturze pięknej.


Inaczej również wyglądała historia miłości.


Powieściowy Pan Zagłoba, który udał się w podróż do Warszawy na posiedzenie sejmowe, czyli konwokację, chciał zatrzymać się w stolicy na nocleg. Niestety, wszystko było tak przepełnione, że przyjaciel Pana Michała nie znalazł żadnej gospody. Do swojego wygodnego „dworu na Mokotowiu” zaprosił go, na szczęście, Ketling (historycznie – pochodzący z Kurlandii Heinkling). Do tegoż dworku przyjeżdżają również młodziutkie białogłowy: Krysia i Basia wraz z piastunką. To tam kochliwy i nieszczęśliwy w miłości Pan Michał zakochuje się bez pamięci w Krysi, a następnie – w Basi, którą poślubia.


W rzeczywistości Wołodyjowski – żołnierz, rotmistrz, a od 1669 pułkownik i kawalerzysta w chorągwi hetmana Jana Sobieskiego – poznaje swoją przyszłą żonę w miejscowości Paniowice w 1660 roku. Jego wybranka jest nie pierwszej młodości wdową (dobiega czterdziestki), ma na imię Krystyna Jeziorkowska, a za sobą trzy małżeństwa.


Historyczny Wołodyjowski faktycznie cieszył się uznaniem i protekcją hetmana Sobieskiego. Kilka lat później został oddelegowany do Chreptiowa – tam tworzył placówkę strażniczą. Pułkownik Wołodyjowski następnie udał się do Kamieńca Podolskiego, oblężonego przez Turków. Po tygodniu nastąpiła kapitulacja polskiej strony i z niejasnych przyczyn doszło do wybuchu prochów – Wołodyjowski nie wysadził się jednak sam w powietrze, jak to uczynił Pan Michał według literackich podań Sienkiewicza, ale został raniony odłamkiem w głowę. Jego pogrzeb nie był również w żaden sposób tak spektakularny, jak wzruszające i doniosłe uroczystości odmalowane przez pisarza.


Nie wiadomo również zbyt wiele o kolejach losu historycznego Pana Michała sprzed czasów ożenku i pobytu w Chreptiowie. Niemniej – dzisiaj nie ma to wielkiego znaczenia. Postać „Pana Michała”, dzięki serii powieści Sienkiewicza urosła do rangi bohatera narodowego, a czytelnicy ponoć mieli usilnie prosić pisarza w listach o to, aby nie uśmiercał tytułowego bohatera.


Jak widać, cytując za ks. Twardowskim - "Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych"





bottom of page