O krok od komunikacyjnej katastrofy
Nietrafione bądź opóźniane inwestycje oraz nieskoordynowane remonty warszawskich dróg stają się dla kierowców coraz bardziej uciążliwe a ich nagromadzenie w jednym czasie zbliża stolicę do komunikacyjnego armagedonu. Coraz częściej słychać głosy mieszkańców oraz opozycyjnych wobec ratusza samorządowców, iż celem Rafała Trzaskowskiego jest wręcz zmuszenie mieszkańców do korzystania z komunikacji publicznej, która niestety nie jest w najlepszym stanie i nie zapewni komfortu kolejnym tysiącom użytkowników.

Największe społeczne wzburzenie budzi uruchomienie buspasa na Puławskiej i ograniczenie tym samym pasów jezdni dla samochodów osobowych.
- Rafał Trzaskowski kompletnie nie ma pojęcia o zarządzaniu miastem, nagłe zamknięcie tej ulicy spowodowało, że tysiące mieszkańców stoi w gigantycznych korkach – stwierdził na konferencji prasowej w piątek 28 października wiceminister sprawiedliwości, były radny Warszawy Sebastian Kaleta (Solidarna Polska).
- Z tego, co do mnie docierają informacje, to jest to dramat. Przecież ludzie prowadzą własne biznesy przy Puławskiej i nie mogą tam dojechać – dodaje w tej sprawie radny
z Pragi-Południe, zaangażowany w inicjatywę Stop Korkom Marek Borkowski (PiS).
Innym przykładem utrudnień w codziennej komunikacji w Warszawie jest budowa linii tramwajowej do Wilanowa, która całkowicie paraliżuje Mokotów. Rozkopane ulice (często bez robotników na placu budowy) to dodatkowe kilkadziesiąt minut dojazdu do pracy czy w celu odwiezienia dziecka do szkoły dla tysięcy sfrustrowanych sytuacją w mieście warszawiaków.
Niestety wydaje się jakby prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, ulegając presji lewicowych aktywistów klimatycznych, prowadził cichą wojnę z kierowcami w Warszawie, na czym cierpi większość mieszkańców.