top of page

Postulaty kierowców miejskich autobusów – wywiad z Piotrem Mistewiczem.

10 lutego Kierowcy Miejskich Zakładów Autobusowych zwołali konferencję prasową na temat skandalicznych warunków pracy oraz zaprezentowali swoje postulaty do Prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Wywołało to duże zainteresowanie wśród mieszkańców, którzy po raz pierwszy usłyszeli o problemach kierowców. Przeprowadziliśmy wywiad z jednym z uczestników konferencji – Panem Piotrem Mistewiczem

Od jak dawna zajmuje się Pan kierowaniem autobusami w komunikacji miejskiej?

Tak się składa, że prowadzeniem samochodu zawodowo zajmuję się już bardzo długo, bo od 1985 roku. Natomiast kierowcą autobusu w komunikacji miejskiej jestem 10 lat.

Jakie doświadczenia zdobył Pan podczas pracy jako kierowca miejskiego autobusu?

Na przestrzeni 10 lat, które spędziłem tutaj w warszawskiej komunikacji widzę jak zmieniają się warunki pracy. Zmienia się nastawienie pasażerów do kierowców. Widzę jak ta postawa pasażerów jest coraz bardziej roszczeniowa, i oni w ogóle nie zdają sobie sprawy, co się musi wydarzyć żeby ten autobus na przystanek przyjechał. Nasz przestrzeni 10 lat widzę jak się pogorszyły nasze warunki pracy, czyli to co podnosiliśmy. Zmiany są bardzo długie, są nawet takie sięgające jedenastu godzin.

Z jakimi problemami mierzą się kierowcy na co dzień?

Najtrudniejsze jest to, że nie mamy dostępu do bieżącej wody i do węzłów sanitarnych. Nie ma jak umyć rąk, żeby zjeść posiłek. Latem mieliśmy wodę, w tej chwili dostaliśmy butelki i termosy. Jest to mniej więcej na zasadzie, „no masz naczynia, a wodę załatw sobie sam.” Skąd kierowca ma wziąć wodę na linii, która z jednej i z drugiej strony nie ma ekspedycji? Ma tylko te osławione ogólnodostępne toi toie.

Co zmotywowało Pana oraz pańskich kolegów do zwołania konferencji prasowej przed ratuszem miasta Warszawy?

Zmotywowało nas to, że wymagania wobec kierowców autobusów, obostrzenia, system kar, który jest na nas nakładany zaczął być już na tyle uciążliwy, że nie pozwala już na dalszą pracę. Ta sytuacja to wynik nawarstwienia się problemów. Ten proces zaczął się jakoś 5 lub 6 lat temu i to z roku na roku jest coraz gorzej.

Wspomniał Pan wcześniej o systemie kar, jak to działa?

Jeżeli kierowca na przykład zostanie ukarany za przysłowiowy brak krawata, bądź przyspieszenie na przystanku ma potrąconą premię. Jeżeli regulamin wynagradzania przewiduje, że przez 2 lata czyli przez 24 miesięcy muszę mieć premię pełną, aby dostać przeszeregowanie do wyższej grupy. I teraz tak, zabranie tej premii, potrącenie tej kwoty z premii powoduje, że tych 24 premii nie mam. Przez 2 lata mam wstrzymane przeszeregowanie. Jest nagroda roczna, która jest zwyżką w stosunku do przepracowanych godzin. Stawką wyjściowa jest 1 złotówka za każdą przepracowaną godzinę w skali roku. Jeżeli tej premii nie mam przez 2 lata jest to kara dodatkowa, czyli jest to kara trzykrotnie za jedno przewinienie. System działa w taki sposób, że powiedzmy młody człowiek zaczynający pracę w tej firmie może przepracować całe swoje zawodowe życie i nigdy nie dostanie przyszeregowania do wyższej grupy. Tak to jest skonstruowane.

Jak wygląda codzienna praca kierowcy?

Jak już mówiłem na konferencji prasowej, rozpoczynamy pracę teoretycznie 15 minut przed godziną wyjazdu z zajezdni. W ciągu tych 15 minut musimy wyprowadzić autobus z miejsca postojowego, sprawdzić płyny eksploatacyjne, jeżeli wyjeżdżamy autobusem, który jest zasilany sprężonym gazem ziemnym musimy ten gaz dotankować. W związku z tym rozpoczynamy pracę nie 15 minut wcześniej, a przynajmniej pół godziny, czasem 45 minut. Za ten czas nikt nam nie płaci. Wyjeżdżamy na linię i pracujemy 10 godzin. Wiadomo, że każdy z nas rozpoczynając pracę w komunikacji wybierał sobie zajezdnię najbliżej miejsca zamieszkania. Tymczasem pracujemy na linii 10 godzin i kończymy pracę na drugim krańcu miasta, czyli maksymalnie oddalonym od zajezdni. Powrót do domu nierzadko zajmuje godzinę. W efekcie końcowym jesteśmy poza domem 12, 13 godzin. To chyba nie w XXI wieku…

Czy zauważył Pan już, że część pańskich współpracowników rezygnuje z pracy w miejskich autobusach?

To się już dzieje Pani redaktor. Ten proces dzieje się od kilku, że ludzie po prostu nie wytrzymują tej presji i przechodzą do innej pracy. Idą prowadzić ciężarówki i busy, a część odchodzi w ogóle od zawodu kierowcy. Świeży przykład, kilka miesięcy temu zwolnił się kolega, który pracował w komunikacji tak samo długo jak ja i obecnie pracuje w firmie, która zajmuje się systemami oczyszczania wody. Nie ma nic wspólnego z prowadzeniem autobusów.

Czy młode osoby chcą pracować w transporcie miejskim?

Brakuje młodych kierowców, młode osoby w ogóle nie są nie są zainteresowane pracą tego typu. Zdarza się, że któryś młody człowiek się zdecyduje i zrobi to prawo jazdy i rozpoczynając pracę jeździ przez kilka dni z doświadczonym kierowcom, czyli patronem. Ten wstępny okres pracy takiego młodego kierowcy nazywamy właśnie patronatem. Często zdarza się taki młody człowiek pojeździ 2 lub 3 dni takiego patronatu z 7 i mówi do patrona, że rezygnuje i nie jest to praca dla niego. Często jest tak, że kierowcy rezygnują już po 3 miesiącach. W mojej zajezdni był przypadek, że człowiek skończył patronat i powiedział, że to koniec i poprosił o rozwiązanie umowy.

To jest praca ciężka. Zawsze zaczynamy wcześnie rano i kończymy późno w nocy. Jeździmy pojazdami ciężkimi, autobus przegubowy waży 18 ton i mamy kilkadziesiąt osób na pokładzie. Kierowcy samochodów osobowych nie ułatwiają nam pracy, wymuszają pierwszeństwo, zajeżdżają drogę i prowadzą do kolizji. To jest naprawdę bardzo ciężka praca, pracujemy w niedzielę i święta, tak jak wypada grafik. Warunki socjalne praktycznie żadne, a profity z tego są też niewielkie, bo nawet po tych ostatnich podwyżkach kierowca autobusu na tej podstawowej stawce za cały miesiąc może liczyć na wynagrodzenie netto na poziomie 4200 - 4300 zł.

Przedstawił Pan szereg ważnych postulatów, bardzo dużo problemów i jak do Państwa konferencji prasowej odniosło się miasto?

Pani redaktor na dzień dzisiejszy sytuacja wygląda tak, że po naszej konferencji do naszych postulatów odniósł się rzecznik prasowy miejskich zakładów autobusowych Pan Adam Stawicki. Zsumował podwyżki z 2 lat i powiedział, że kierowcy w ostatnim czasie dostali 1200 złotych brutto podwyżki. W ciągu 2 lat miasto ustawi kontenery, które zastąpią dzisiejsze toi toie, a dostęp do wody mamy na ekspedycjach i w zajezdniach. Są te urządzenia, które nazywamy poidełka, czyli te dystrybutory przetwarzające wodę wodociągową na wodę pitną. Nikt z miasta się nie skontaktował, jedyne kontakty jakie mamy pochodzą od mediów. Miasto milczy.

Jakie Pana zdaniem powinno Miasto podjąć kroki, żeby tą sytuację naprawić?

Przede wszystkim program naprawczy, który wprowadzimy teraz, przyniesie efekty dopiero za parę lat. Zmiany nie nastąpią już dziś. Po pierwsze nie możemy pracować po 11 godzin, kierowca maksymalnie na mieście, za kierownicą może spędzić 9 godzin. Kończymy z tak długimi zmianami. Trzeba przeanalizować przebieg linii i kończymy z liniami, które nie mają przynajmniej na jednym krańcu ekspedycji. Weryfikujemy system kar i wprowadzamy system wyróżnień. Skoro jest zasadna skarga pasażera i kierowca jest karany, to kiedy otrzymuje pochwałę, co ma miejsce bardzo rzadko to kierowca za to dostaje nagrodę. Kończymy ze skargami pasażerów, wprowadzamy wzorem innych miast, choćby aglomeracji śląska i Krakowa następujący system. Pasażer składa skargę, ale skarga zostaje przyjęta po wpłaceniu wadium wysokości 50 złotych. Jeżeli skarga jest zasadna to wadium ma zwrócone, a jeśli bezzasadna to przepada. Musi Pani wiedzieć, że pasażerowie skrzą się na kierowcę, który jadł śniadanie i nie odpowiedział na pytanie za ile odjazd. Albo, że obsługiwał pasażera na wózku i przy tym miał posępną minę. Trzeba pochylić się nad sytuacjami w komunikacji miejskiej i przywrócić prestiż zawodu kierowcy. Nie może być tak, że pasażerowi się coś nie podoba i w związku z tym on pluje na kabinę i używa w stosunku do kierowcy wulgarnych słów. Zdarzają się przecież pobicia kierowców autobusu, to są rzeczy niedopuszczalne. Pani redaktor ja zanim zostałem kierowcą autobusu, jeździłem samochodem ciężarowym w transporcie międzynarodowym i jeździłem po Europie. Zwróciłem uwagę na taką rzecz, że we Francji, Austrii i Niemczech tam nie ma kabin autobusów. Tam Kierowca siedzi jak w naszym starym Autosanie i nie jest oddzielony niczym od pasażerów. Zacząłem się interesować, dlaczego tak jest i okazuje się, że kierowca autobusów, który wykonuje swoje obowiązki ma taki sam status jak policjant na służbie. Gdy, pasażer zrobi coś kierowcy odpowiada tak, jak za czynną napaść na funkcjonariusza policji. Tego nie ma u nas, a pobicie kierowcy jest traktowane jako czyn chuligański. To wszystko daje nam odpowiedź czemu brakuje kierowców autobusów i czemu odchodzą do innych zajęć. Jest jeszcze jedna rzecz, zdarzają się sytuacje, że przez pracę mężczyzny w komunikacji rozpadają się związki. Mamy do czynienia z sytuacją, gdzie kierowca pracuje tylko na ranną zmianę. W związku z tym codziennie zaczyna pracę w okolicach powiedzmy między godziną trzecią a piątą rano. O godzinie 20:00 musi położyć się spać, a jego partnerka akurat ma taką pracę, że ona wraca do domu w okolicach godziny 17:00 czy 18 i oni nie mają czasu na to życie rodzinne lub rozmowę. Czasem kończy się to rozwodem po 20 latach wspólnego pożycia. Mamy do czynienia nawet z takimi sytuacjami.

bottom of page