top of page

Edukacja domowa czy instytucjonalna?

Zaktualizowano: 4 cze 2023


Według najnowszych danych, coraz więcej rodziców podejmuje decyzję o kształceniu swoich pociech w domu. Obecnie jest to ok. 1 % dzieci objętych obowiązkiem szkolnym. Czy ED ma szansę w przyszłości wyprzedzić trend dotychczasowego trybu szkolnego?


Wiele osób stanowczo bojkotuje tryb edukacji domowej, kładąc nacisk na sens integracji w społeczeństwie. Inni są ogromnymi zwolennikami. Wielu „coś słyszało”, ale nie biorą tego na poważnie, bo przecież „wszyscy chodzą do szkoły”. Co warto wiedzieć o ED?


Edukacja domowa – definicja

Edukacja domowa bywa często mylona z nauczaniem zdalnym. A to niezupełnie to samo – dzieci, które idą trybem edukacji domowej mogą również, w miarę chęci i możliwości, uczestniczyć w wybranych, dodatkowych zajęciach w szkole.


Czym jest edukacja domowa? Na gov.pl znajdziemy następującą definicję:


„Każde dziecko, które ma od 6 do 18 lat, musi się uczyć. Spełnia wtedy obowiązek przedszkolny, szkolny i nauki. Dyrektor przedszkola albo szkoły może zgodzić się, żeby dziecko uczyło się w domu. Wniosek należy złożyć do dyrektora przedszkola, szkoły, do której dziecko jest przyjęte. Wtedy nauczycielami dziecka mogą być:


- rodzice,

- opiekunowie prawni,

- inne osoby, które wskażą rodzice albo opiekunowie.

Takie osoby nie muszą kończyć specjalnych studiów ani szkoleń.”


Wniosek o zgodę na ED należy złożyć u dyrekcji przedszkola lub szkoły, do której nasze dziecko zostało przyjęte, bo w tej placówce będzie musiało zaliczać roczne egzaminy. Nie ma jednego wzoru wniosku. Należy rozeznać się bezpośrednio w placówce, w jaki sposób należy złożyć dokumenty. Dyrekcja ma 30 dni na podjęcie decyzji.


Za i przeciw

W poprzednich wiekach edukacja domowa była luksusem, na który mogła sobie pozwolić jedynie arystokracja – do dzieci sprowadzano wówczas obcojęzyczne guwernantki, które, od najmłodszych lat towarzyszyły dziecku nie tylko jako nauczycielki, ale również towarzyszyły mu przy różnych czynnościach ucząc etykiety. Na studia często posyłano dzieci na zagraniczne uniwersytety.


Jak się okazuje, instytucja „guwernantki” istnieje również dzisiaj, chociaż niewiele się o tym mówi – i zapewnia indywidualną edukację dzieciom z bogatych domów. Jej „wartość rynkowa” zależy od stopnia wykształcenia i znajomości języków.


Aby prowadzić tryb edukacji domowej w rodzinie, bądź w najbliższym otoczeniu muszą znaleźć się osoby, które będą nieść kaganek oświaty w domu. Jak się okazuje, nie muszą to być wcale osoby specjalnie wykwalifikowane.


Jakie są zalety ED?

  • niższe koszty – odpadają kwestie tzw. wyprawek i całej „otoczki”, na którą rodzice muszą łożyć – dodatkowe obuwie, ubiór, „gadżety szkolne” etc.

  • nie ma kwestii integracji – co w niektórych przypadkach może być plusem. Dziecko nie traci czasu na integrowanie się ze środowiskiem kosztem nauki. Jego zadaniem w domu jest skupienie się głównie na nauce; rozrywki i integracji można wówczas poszukać na własną rękę poza domem.

  • jest to ekonomiczna opcja, jeśli chodzi o zarządzanie czasem w przypadku rodzin wielodzietnych. Odpada kwestia wożenia dzieci do szkół, odbierania itd. Łatwiej jest zaplanować logistykę domową.

  • łatwiej jest także połączyć edukację domową z zajęciami pozaszkolnymi zwłaszcza, gdy dziecko regularnie rozwija dobrze ugruntowaną pasję – bierze udział w treningach sportowych lub uczęszcza dodatkowo do szkoły muzycznej.

  • w wielu szkołach obserwuje się spadek poziomu edukacji (dotyczy to zwłaszcza kadry nauczycielskiej) i wzrost współczynnika patologii – używek (narkotyki, papierosy), zachowań przemocowych itd. ED może być wówczas czymś w rodzaju środka zapobiegawczego, zwłaszcza, jeśli w okolicy nie ma szkoły, która by reprezentowała dobry poziom.

Wady?

  • dziecko jest chowane pod tzw. „kloszem”, co z jednej strony może się przysłużyć ochronie jego dobra i przeprowadzić bezpiecznie przez (najtrudniejszy chyba) etap dojrzewania bez niepotrzebnych, patologicznych perturbacji. Z drugiej strony może się przyczynić do tego, że dziecko będzie miało w przyszłości trudności w nawiązywaniu kontaktów i nie będzie rozumiało specyfiki swojego pokolenia.

  • osoby, które podejmują się prowadzenia edukacji dziecka w domu niekoniecznie muszą być do tego dobrze przygotowane i świadome własnych braków.

  • oprócz potencjalnego ryzyka, że dziecko trafi pod skrzydła źle przygotowanej kadry nauczycielskiej w przypadku trybu stacjonarnego, istnieje również ryzyko, że zostając w domu nie trafi na potencjalnego profesora Keatinga ze "Stowarzyszenia Umarłych Poetów", który zaszczepi w nim prawdziwą pasję do przedmiotu i rozszerzy horyzonty myślowe.

Wszystkie, powyższe argumenty są istotne i to rodzice, bądź opiekunowie prawni, podejmują decyzję o tym, w jaki sposób poprowadzić nie tylko edukację, ale również wychowanie kolejnego pokolenia. W końcu "edukacja to nie napełnianie wiadra, ale rozpalanie ognia" (William Butler Yeats).

bottom of page