top of page

Bohaterska Warszawa wygumkowana? O propozycjach zmian w podręcznikach


Bohaterska Warszawa wygumkowana? O propozycjach zmian w podręcznikach

Chciałem, by Warszawa była wielka...

"...wierzyłem, że wielką będzie. Ja i moi współpracownicy kreśliliśmy plany, robiliśmy szkice wielkiej Warszawy przyszłości." To między innymi te słowa wypowiadziane przez prezydenta Warszawy, Stefana Starzyńskiego w tragicznej dla naszej narodowej wspólnoty chwili, na trwale zapadały w pamięci mojego pokolenia miedzy innymi dzięki lekturze podreczników do historii.

Ale patrząc na proponowane przez resort edukacji, pod przewodnictwem Barbary Nowackiej z Koalicji Obywatelskiej, zmiany programowe, jest duża szansa, iż kolejne pokolenia warszawiaków i Polaków, nie będą miały możliwości błyskawicznego skojarzenia, kto jest autorem tych słów i w jakich okolicznościach zostały wypowiedziane. A także, co chyba najważniejsze, jaki ładunek mentalny, istotny również dla ich przyszłości, w sobie zawierają. Stefan Starzyński bowiem, podobnie zresztą jak szereg innych emblematycznych dla "niepokonanego miasta" postaci i wydarzeń, z podręcznika ma być wygumkowany. Zresztą, patrząc na skalę tego zjawiska można wręcz odnieść wrażenie, iż Warszawa i warszawiacy są najmocniej tymi zmianami "zcanselowani". Kto jeszcze a przede wszystkim dlaczego?

Berman wiecznie żywy

Starając się połączyć kropki podczas lektury proponowanych zmian, wprowadzanych pod pozorem "odchudzenia programowego" rzekomo korzystnego dla młodzieży, mimowolnie i dość szybko przypomniały mi się znamienne słowa komunistycznego "władcy PRL" czasów stalinowskich, Jakuba Bermana, wypowiedziane w wywiadzie rzeka pt. "Oni": "Polska to puszka Pandory. Łatwo z niej wypuścić złe duchy, ale potem trudno je ściągnąć z powrotem. [...] To cały syndrom: marzenia o Polsce wielkiej, Polsce mocarstwowej, Polska - Chrystusem narodów, Polacy - narodem wybranym. Te mity rozproszone w różnych środowiskach wciąż żyją, przyoblekając się w rozmaitych okresach w coraz to nowe kształty, odcienie, formy. [...] Nie wierząc więc w magiczne oddziaływanie słowa, jestem jednak przekonany, że suma konsekwentnie i umiejętnie prowadzonych przez nas dzialań przyniesie w końcu efekty i stworzy nową świadomość Polaków, bo sprawdzą się, muszą się sprawdzić, wszystkie korzyści wypływające z nowej trawersacji i jeśli nie zniszczy nas wojna atomowa i nie pójdziemy w niewiadome, nastąpi wreszcie przełom w ich mentalności, który da zupełnie inną treść i jakość. A wtedy my, komuniści, będziemy mogli zastosować wszystkie demokratyczne zasady, które chcielibyśmy stosować, a których stosować nie możemy, bo skończą się naszą przegraną i naszym wyeliminowaniem. Może nastąpi to jeszcze za pięćdziesiąt lat, a może za sto, nie chcę być prorokiem, ale jestem pewny, że kiedyś nastąpi."

Dziś, blisko 50 lat po wypowiedzeniu tych słów, można odnieść wrażenie, że marzenia p.Bermana są bliższe spełnienia, ale myślę, że tak jak przed 229, 160, 104, 85, 80 czy 43 laty finis Polonais ("wielkiej", podmiotowej, wolnej, katolickiej - dla nas jedynej mogącej przetrwać w tym miejscu na świecie) jest przedwczesny. Już wkrótce bowiem te pozornie demokratyczne wprowadzane zasady skończą się "przegraną i (politycznym) wyeliminowaniem" ich autorów. Z korzyścią dla Polski i Warszawy.

Niepokonane miasto

Historii i ducha miasta nie można oddzielić od zbrojnych zmagań. Warszawa była areną zmagań z wrogami nie raz. Dlatego swoją duchową siłę zawdzięczamy naturalnie naszym żołnierzom i poświęceniu cywili, stąd nie przez przypadek "pierwszy strzał" resortu jest oddany w Bitwę Warszawską. I choć umiejętność jej oceny przez ucznia pozostanie w podstawie programowej, proponowane usunięcie w opisie wymagań słów "polityczne oraz cywilizacyjne znaczenie z perspektywy polskiej i europejskiej" musi budzić obawę o rozmycie jasnych kryteriów. W każdym razie mam wrażenie, że (nieświętej) pamięci Jakub Berman lubi to, bynajmniej nie tylko dlatego, iż 18 najważniejsza bitwa w dziejach świata opóźniła o blisko ćwierćwiecze rządy w Polsce jemu i jemu podobnych. Na marginesie dodam, iż problematyka Bitwy Warszawskiej wręcz powinna być rozbudowana (choćby o wątki dotyczące "jedności narodowej" i faktu, że wiktoria była możliwa dzięki współpracy najważniejszych osób w państwie i ofiarności całego społeczeństwa zjednoczonego w walce z agresorem, co wobec dzisiejszego zagrożenia ze strony Rosji jest "dobrą lekcją").

Kolejną warszawską propozycją "do odrzucenia" jest wykreślenie z kampanii wrześniowej 1939 roku "Przykładów bohaterstwa obrońców w tym: (...) Warszawy", co ściśle wiąże się ze wspomnianym prezydentem - majorem Stefanem Starzyńskim, wykreślonym kilka akapitów dalej.

Do "lamusa" odchodzi też wiedza dotycząca części martyrologii warszawiaków i mieszkańców Mazowsza z czasów okupacji niemieckiej. Wykreślone zostają Palmiry, o. Maksymilian Kolbe, rzeź Woli oraz nowoczesne sposoby upamiętniania tragicznych wydarzeń (m.in historia powstania Muzeum Powstania Warszawskiego). W kontekście Warszawy warto też zwrócić uwagę na wykreślenie uczegółowienia pozycji "Porównanie oraz ocena założeń i metod polityki III Rzeszy Niemieckiej oraz Związku Radzieckiego w okupowanej Polsce: "ze szczególnym uwzględnieniem eksterminacji polskich elit, grabieży dzieł sztuki oraz eksploatacji ziem polskich (zabór własności i praca przymusowa) oraz „Zniszczenia i ograbienie Warszawy przez Niemców dokonane od września 1939 roku do stycznia 1945 roku". Trudno doprawdy to zrozumieć również dlatego, iż nie ma bardziej doświadczonego miasta przez Hitlera i Stalina, którzy "zrobili (tu), co swoje". Zaś usuniecie pozycji "Tragizm losów twórców zaanagażowanych w konspirację" z ultra warszawskim Baczyńskim i Gajcym, którzy przypomnę oddali swe młode życie w Powstaniu, jest gorzkim dopełnieniem tego niepokojącego trendu.

Wielka, bo katolicka i pomocna Żydom

Kolejne bolesne dla warszawiaków skreślenia dotyczą pozycji  "Postawy społeczeństwa polskiego i społeczności międzynarodowej wobec Holokaustu" z której wykreślono zdanie "z uwzględnieniem Sprawiedliwych na przykładzie Ireny Sendlerowej, s. Matyldy Getter, Antoniny i Jana Żabińskich oraz rodziny Ulmów" oraz "Działania rządu Rzeczpospolitej wobec Zagłady" z której wykreślono zdanie"z uwzględnieniem misji Jana Karskiego i roli Żegoty. Wszystkie te osoby (z wyjątkiem rodziny Ulmów) oraz sama organizacja, były silnie związane z Warszawą i umniejszanie ich bohaterskich czynów jest swego rodzaju umniejszaniem dumy ze stolicy.

Co dalej?

Wielki syn tej ziemi, Roman Dmowski, pisał w 1930 roku w artykule pt. Świt lepszego jutra o swoistym fenomenie odrzucenia przez masy młodzieżowe wszechobecnej i nachalnej sanacyjnej propagandy m. in. tak: "Z dzisiejszego stanowiska kupieckiego, wierzącego w niezawodną skuteczność reklamy, bez względu na wartośc towaru, który się reklamuje, fakt ten może wydawać się niezrozumiałym. Okazało się, że nasze młode pokolenia mają inne, poza urzędowymi, drogi uczenia się i szukania prawdy."

I choć sytuacja w pewnym sensie jest nieporównywalna (obecnej władzy biliżej politycznie do przedwojennej KPP "z Bermanem na czele"a nie sanacji) to opis tego mechanizmu jest budujący. Choć oczywiście momentami doprawdy trudno o optymizm, "reklama" de facto pedagogiki wstydu wkracza bowiem również do szkół zaś "komercyjna oferta korupcyjna" w zamian za odrzucenie lokalnej i narodowej dumy jest $zersza, wierzę, że młodzi Polacy i warszawiacy, po raz kolejny pokażą charakter i zechcą być faktycznymi a nie pozornymi właścicelami "wielkiej Warszawy przyszłości". A nie będzie jej bez pamieci o harcie ducha i bezinteresownym poświęceniu naszych przodków. Ona bowiem jest jednym ze źródeł siły, czego zdaje się nie chcą (?) zrozumieć autorzy skandalicznych zmian.

bottom of page